Autor Wiadomość
simba
PostWysłany: Nie 21:11, 18 Lut 2007    Temat postu:

Simba usłyszał płakanie Maroko i podszedł do niej.
-Nie placz siostruniu-rzekł.
-Ale to straszny ból..-jeknela Maroko.
-Wiem, ale musisz to ścierpiec!-powiedzial lew.
-Oh,sprobuje-Maroko przechiliła sie na bok-Dzisiaj napewno nie usne.
-To poogladajmy gwiazdy-zaproponowal Simbek.
-Dobry pomysl-powiedziala Maroko poczym razem z bratem wyszli na pobliska polankę.
Maroko
PostWysłany: Sob 17:08, 17 Lut 2007    Temat postu:

Maroko uśmiechnęła się i poczuła dumę. Przysięgła sobie , że już nigdy nie przestanie ufać swojej przyjaciółce i cicho udałą się na lwią skałę. Nikomu nic nie powiedziała i poszła do jaskini. Kilka lwów już spało , ale ona nie mogła zasnąć , tylko rozmyslała o Kavarze, który pewnego dnia odszedł i nie wrócił . Lwica zaczęła płakać.
Tasha
PostWysłany: Pią 21:13, 16 Lut 2007    Temat postu:

Po kilku dniach zaczęło się dziać coś osobliwego. W każdy nów Tasha zaczęła wymykać się z Lwiej Skały i chodzić do dżungli. Zabierała też ze sobą Rubię i po chwili obie znikały w ciemnościach nocy. Wracały dopiero następnego dnia w południe i był spokój aż do kolejnego nowiu. Maroko była coraz bardziej podejrzliwa i kiedy znowu przyszedł nów zdecydowała się śledzić lwice i zobaczyć co robią. Szła za nimi bezszelestnie i pod wiatr, chowając się w wysokiej trawie. Tasha i Rubia wyszły w tym czasie na szeroką leśną polanę, gdzie czekały już na nie inne lwy i lwice i skinęły z szacunkiem głowami najstarszemu lwu.
- Witaj Wielki Medyku! Miło cię znowu widzieć!
- Witaj Tasho! Jak się masz Rubio? Spóźniłyście się dzisiaj...
- Wybacz Wielki Medyku, tak jakoś nam wypadło.
- Kiedy możemy zaczynać zgromadzenie? Dzisiaj głównym punktem programu miał być konkurs ze znajomości ziół. - powiedziała wesoło Rubia.
- Zgromadzenie Medyków uważam za otwarte! - powiedział uroczyście Wielki Medyk. - Zbieramy się tutaj jak zazwyczaj w każdy nów, aby porozmawiać o naszych problemach związanych z leczeniem, porównać nasze osiągnięcia w trudnej sztuce leczenia i wręczyć nagrodę zwycięzcy w konkursie ze znajomości ziół! Będziemy się też bawić i ucztować aż do rana!
- Wspaniale! Brawo Wielki Medyku! - zawołali chórem wszyscy medycy zgromadzeni na polance.
- Będziemy też świętować wyprawę nowych medyczek Tashy i Rubii do Skały Przodków, gdzie zostaną oficjalnie zatwierdzone na swój urząd!
- Brawo!!! - rozległ się znowu głośny aplauz, a Tasha i Rubia ukłoniły się lekko.
Maroko
PostWysłany: Pią 20:00, 16 Lut 2007    Temat postu:

Dena poczuła się lepiej i wszystko wróciło do normy. Lew , kórego przyprowadziłą Tasha zamieszkał na lwiej skale , ale Maroko była już bardzo nieufna. W nocy , przy świetle księżyca opowiedziała mu historię z Kaną. Ale wraz z biegiem czasu zaczęła się do niego uprzedzać.
Dena
PostWysłany: Pią 12:46, 16 Lut 2007    Temat postu:

- Nie za dobrze - Maroko połorzyła Denę przed Tashą. - Omal się nie spaliła....Przezkoczyła przez grubą warstwe ognia i dymu....
- To musiało boleć... - Tasha zajęła się Deną.Po połowie godziny Dena ocknąła sie.
- Gdzie jestem? - Wyjąkała i zaczęla kaszleć.
- Jesteś na Lwiej Skale.Pamiętasz co sie stało,że sawanna zapaliła się? - Maroko spojrzała na Denę pytająco.
- Pamiętam,że jak polowałam,to zauważyłam ogień.Znalazłam się w płapce i przeskoczyłam przez niego.
Tasha
PostWysłany: Pią 11:41, 16 Lut 2007    Temat postu:

- Nie patrz tak na mnie Maroko! - zdenerwowała się Tasha. - Obowiązuje mnie Kodeks Medyka, więc muszę im pomóc, a poza tym to przyjaciele. Nie zrobią nam nic złego.
- Kodeks Medyka? - zdziwiła się Maroko.
- Nigdy o tym nie słyszałaś? Nie mówiłam wam?
- Nie.
- To jest takie specjalne prawo, które obowiązuje wszystkie lwy, które podejmą się leczenia bądź opatrywania innych lwów. Ale dość już o tym. Co z Deną?
Maroko
PostWysłany: Czw 16:16, 15 Lut 2007    Temat postu:

Maroko także zobaczyła pożar i pobiegła szybko w jego kierunku.
Ogień rozprzestrzeniał się i na dodatek wiał wiatr.Ogień już pędził do Deny , ale Maroko skoczyła , szybko zarzuciła sobie ciało Deny na grzbiet i z trudem pobiegła przed siebie.Weszła na lwią skałę i zaczęła wołać Tashę. Lwica wybiegła z jaskini w towarzystwie dziwnego lwa. Maroko spojrzała najpierw na niego , a potem na lwicę pytającym wzrokiem.Ogień tymczasem zaczął gasnąć.
Dena
PostWysłany: Czw 13:35, 15 Lut 2007    Temat postu:

Dena w tym czasie poszła na polowanie.Skradała się w trawach,ale nie zauważyła Kalera,który uciekł za granicę ziem.Wyskoczyła z traw,żeby dogonić antylopy kiedy nagle ujżała pożar...Była prawie że otoczona.Uciekała co sił,ale znalazła się w prłapce.Jedyną drogą ucieczki było...Przezkoczenie przez grubą warstwę ognia i dymu.Wziąła zobieg.Szybki bieg,jeden duży skok i po wszystkim.A jednak - Dena szła w kierunku Lwiej Skały.Zemdlała.Tymczasem Shanam prowadził Tashę i Rubie do jego stada.
Tasha
PostWysłany: Czw 12:30, 15 Lut 2007    Temat postu:

Tasha poszła do swojej jaskini po potrzebne rzeczy.
- Chodź Rubia! Przydasz mi się! - zawołała na córkę.
- Miałam iść z Kimbą na polowanie...
- Później pójdziesz, bo teraz musisz mi pomóc. Weź cztery duże kłębki pajęczyny i siedem makówek!
Obie przyszły do poranionych lwów i zabrały się do pracy.
Dena
PostWysłany: Czw 10:07, 15 Lut 2007    Temat postu:

- No tak,to ja... - Tasha odwróciła się i zobaczyła jakiegoś obcego lwa.Miał czerwoną sierść i masę kolczyków przy uszach.
- Jestem Shanam,potrzebuję twojej pomocy.
- Mojej? - Tasha zdziwiła się i niewiedziała co powiedzieć.
- wczoraj moje stado zaatakowało inne stado i jesteśmy bardzo poranieni...
- A ile mniej-więcej was jest?
- Hm..Niedużo.Około tylu co was.A tu jest moje koleżanka Sakura. - Lew za pleców odsłonił lwicę. Była duża i pokaleczona.
- Spróbuję wam pomóc...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group